20160905

Dziennik pokładowy 3302.08.31 - doki Maskelyne Vision

Siedzę w pokoju Hotelu Zacisze i staram się poukładać jakoś w mojej głowie to co wydarzyło się dziś rano w dokach.
Ale od początku.

Lądowanie odbyło się o godzinie 3:47. Wszystko ustaliłem z przedstawicielem The Winged Hussars  - bez skanowania, bez zbędnych pytań podczas wyładunku i wybudzaniu pasażerów z krio-kontenerów.
Jak skwitował to Sean Binder - "Da się załatwić komandorze, ale wie pan - przysługa za przysługę takie w Skrzydlatej Husarii mamy zasady".
Nie brałem osobiście udziału przy wybudzaniu, musiałem załatwić kilka pilnych spraw, gdy wróciłem pasażerowie już czekali. Kobieta i jej dwóch braci, a może synów. Potwornie wychudzeni, niemal szkielety. Ich ubrania, mimo ze rozmiar chyba XS, wyglądały na wciąż za duże. Po raz pierwszy ścisnęło mnie za gardło - co niewolnictwo zrobiło z tymi ludźmi!
Już nigdy nie dołożę swojej ręki do handlu ludźmi! Zawsze były to dla mnie tylko kontenery z towarem - dziś ujrzałem zamknięte w nich ludzkie nieszczęście!