20160824

Dziennik pokładowy 3302.08.24 - "martwa gwiazda"

Jeszcze żyję, a niewiele brakowało... ale od początku.

Wszelkich niezbędnych prac modyfikacyjnych dokonałem w dokach Maskelyne Vision. ASP został zmodyfikowany pod dalekie podróże poza krańce zasiedlonej Bańki. Poza tuningiem zyskał nowy złocisty lakier i nowe imię - "Złota Gwiazda". A co mi tam!

Opuściłem stację prawie niezauważony. Przez Bańkę nie leciałem zbyt długo, ale jej macki sięgały znacznie głębiej i dalej, wciąż natrafiałem na systemy oznaczone markerami pierwszych odkrywców.
Dopiero sporo poza Mgławicą Plejad zacząłem natrafiać na pojedyncze układy, w których jedynie gwiazdy lub najbliższe obiekty były zamarkowane a reszta jak by wyrwana ze szponów ludzkiej zachłanności!



Stało się to moją obsesją, skok w nadprzestrzeń - skan systemu - sprawdzenie mapy - markery pierwszych odkrywców, skok - skan - mapa - markery, skok -skan - mapa... wciąż markery, markery..
Jest, brak markerów! Układ z ciemnofioletową jakby martwą gwiazdą. Poczułem się jak uciekająca przed kotem mysz, której wreszcie udało się schronić w bezpiecznej norze.

Ustawiłem cel na jedną z lodowych, skąpanych w słabym świetle fioletu "martwej" gwiazdy planet i...
dalej nic nie pamiętam.
Ocknęłam się gdy ASP wirując spadał na powierzchnię tej planety a w okół szalały dźwięki i światła alarmowe!
Starałem się za wszelką cenę wyrównać lot, ale było już za późno! Spadałem!
Jedynie co mogłem zrobić to starać się tak wymanewrować by jak najbardziej zmniejszyć kont uderzenia o powierzchnię planety! Nagły huk i ogromne uderzenie wyrwało mnie z fotela, upadłem na podłogę kabiny uderzając z taką siłą, że zabrakło mi tchu w piersiach. Zapadła kompletna cisza.
I taka myśl mnie naszła: czy nasza droga do osiągnięcia gwiazd prowadzi jedynie poprzez śmierć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz